wtorek, 21 kwietnia 2020

Kinga Litkowiec - "Miasto Mafii" -recenzja

Książka o mafijnej miłości, której ostatnio na rynku czytelniczym bardzo dużo się zrobiło. Nic nie mam do takich książek, bo bardzo je lubię. Czytałam opinie o tej książce i były bardzo skrajne. Albo się ją kocha albo nienawidzi. Ja niestety jestem skłonna ku drugiemu. Główni bohaterowie byli wkurzający, niezdecydowanie głównej bohaterki Emmy, pseudo przyjaciółeczka i trzej mafiozów od siedmiu boleści.
Emma-młoda bohaterka, doświadczona przez los. Jest wiecznie niezdecydowana, bo raz chciała uciekać gdzie pieprz rośnie a innym razem zmieniała ( niestety) zdanie, gdy jej Bóg stawał w zasięgu wzroku. Lgnie do niego niczym ćma do światła. Na początku myślałam, że jest pewną siebie, niezależną kobietą, szybko niestety te odczucia zostały rozwiane. Okazała się typową młodą kobietą bez ambicji i pasji, którą zadowala byle jaka gold karta.
Arthura nie polubiłam od samego początku, a zwłaszcza po jednej sytuacji związanej z Emmą. Arogancki i pewny siebie. Za mało rozdziałów jego perspektywą.

Akcji w książce niestety prawie w ogóle. Przez to, że ,,patrzymy” oczami głównej bohaterki nie wychodzimy głównie z sypialni albo z kanapy. Dopiero coś tam pod koniec zaczyna się dziać, ale jest tego nie wiele. Chciałam coś więcej. Więcej mafiozów, porachunków i niebezpiecznego życia. Dostałam nudny romans, bohaterkę z syndromem sztokholmskim, wizytę na zakupach (wow!) i siedzenie głównie z sypialni. Nie polecam no chyba, że Ci się bardzo nudzi.
Moja ocena to: 1/5 ⭐

1 komentarz:

  1. po okładce i tytule, myślałam że to jakaś ciekawa książka, ale ufam Twojej ocenie :)

    OdpowiedzUsuń